Licznik Odwiedzin
Dziś | 327 | |
Wczoraj | 421 | |
Ten tydzień | 1648 | |
Poprzedni tydzień | 2245 | |
Ten miesiąc | 5633 | |
Poprzedni miesiąc | 6012 | |
Całkowity | 1571388 |
Pozwy zbiorowe- ciekawy materiał |
26 sierpnia 2010 http://blog.rp.pl/goracytemat/2010/08/ Miały być batem na urzędników i nieuczciwe firmy. Dochodzenie roszczeń okazuje się trudne. Wiele pozwów grupowych nigdy do sądu nie trafi Z grupowego dochodzenia odszkodowania wycofała się właśnie grupa powodzian, mieszkańców podkrakowskiego Bieżanowa Starego i Złocienia zrzeszonych w komitecie Dolina Serafy. – Sześć razy byliśmy zalewani w tym roku z winy urzędników, zapaliliśmy się więc do pozwu zbiorowego, ale widzimy, że jest dla nas zbyt ryzykowny – mówi Anna Mroczek, ich przedstawicielka, z zawodu ekonomistka. – Obawiamy się zwłaszcza kosztów ekspertyz i analiz, które sąd może zarządzić, a ta procedura nie przewiduje zwolnień z kosztów sądowych. W Krakowie jest inna grupa: poszkodowanych otwarciem śluzy na zbiorniku na Dłubni, niewielkim, ale, jak się okazuje, groźnym lewym dopływie Wisły, zalanych w jednej z późniejszych tegorocznych lokalnych powodzi. Rozbieżne żądania – Największą trudność sprawia ustalenie jednakowego zryczałtowanego żądania. Jeżeli mam klienta, który swoją szkodę oszacował na 77 tys. zł, i dwóch, którzy szacują swoje na 60 tys. zł, to nie mogą żądać więcej niż po 60 tys. zł. Sąd nie zasądzi bowiem ponad szkodę. Ten trzeci musi zatem zrezygnować z 17 tys. zł – wskazuje Marcin Kosiorkiewicz, krakowski adwokat, który prowadzi (organizuje) tę sprawę. Zdaniem Dominika Gałkowskiego, adwokata z kancelarii Kubas, Kos, Gaertner, która za tydzień ma złożyć pozew ponad 20 powodzian z Sandomierza, wymóg zryczałtowania roszczenia jest niepotrzebną przeszkodą. Po pierwsze wpis Barier jest jednak więcej, jedną z pierwszych, na jaką natykają się autorzy pozwu zbiorowego, to opłata (wpis). Chociaż jednym z dobrodziejstw tej ścieżki jest to, że wynosi ona 2 proc. żądania i nie więcej niż 100 tys. zł (w zwykłym procesie jest 5 proc.), to wciąż może być to znaczna kwota. Tymczasem nie ma w tych sprawach możliwości występowania do sądu o zwolnienie z wpisu. – Liczyłam się z tym – mówi adwokat Małgorzata Szczypińska-Kozioł, która złożyła jeden z pierwszych pozwów w imieniu 378 osób zarażonych złośliwym wirusem żółtaczki. – Ale zanim zażądałam od tych chorych ludzi 100 tys. zł, chciałam mieć formalną decyzję sądu. Mamy jednak te pieniądze i zdążymy w ciągu siedmiu dni. Trudna ustawa – Tego rodzaju terminów procesowych i żądań sądu najbardziej się obawiam – mówi mec. Marcin Kosiorkiewicz. – Przy jednym czy dwóch klientach można wytknięte braki uzupełnić, ale przy licznej grupie może nie starczyć czasu. Dlatego prawnik podejmujący się grupowego procesu musi mieć do pomocy zarówno prawników, jak i odpowiednie biuro. – To bardzo trudna ustawa, ma liczne rafy proceduralne. Rozumiem nadzieje z nią związane, ale jej stosowanie będzie trudne – uważa adwokat Wojciech Nartowski. – Dobrze, że wprowadzono pozwy zbiorowe, ale dopiero życie pokaże, czy sprawdzą się w praktyce – wskazuje prof. Krzysztof Rączka, dziekan Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Instytucja pozwu zbiorowego funkcjonuje od 19 lipca. Może go składać co najmniej dziesięć osób, jeśli ich roszczenia wynikają z jednego zdarzenia, np. katastrofy, czyjegoś, np. urzędu, zawinienia. Komentuje Paweł Pietkiewicz – adwokat z kancelarii Cameron McKenna W postępowaniu grupowym jest więcej kwestii formalnych niż w zwykłej sprawie, więc najpierw sąd, a później pełnomocnicy pozwanego będą się na nich koncentrować i szukać potknięć prawników powoda. Dlatego sprawa taka wymaga od nich daleko idącej staranności. Tym bardziej że ustawa nie wyjaśnia wszystkich kwestii, np. jak wysoka może być kaucja. Niektórzy sądzą, że do 20 proc. roszczenia, ja akurat uważam, że nie więcej niż 40 tys. zł. Ale tego rodzaju wątpliwości mogą zniechęcać do wchodzenia na tę ścieżkę sądową. Marek Domagalski Informację przesyła Albin Piątkowski To dla nas emerytów wprawdzie nie jest powód do zmartwień, ale już np. osób- emerytów którzy znaleźli się w rejonie zalanym podczas powodzi, czy zarażonych wirusem czy w innej sprawie nie wynikającej ze stosunku służbowego – to jest ciekawa informacja, ale jak życie wnosi – droga jest do pokonania. Pozdrawiam. Przy okazji przypominam i bardzo proszę o informacje adresowe byłych komendantów wojewódzkich straży pożarnych – ale bez komendantów wojewódzkich PSP, gdyż ich adresy już mamy. Do tej pory informację przekazał tylko Lublin. Dziękuję i proszę o dalsze. A.P.
|